Bardzo dawno w Gwiezdnym Piracie nie pojawiały się moje
teksty. Był czas kiedy regularnie słałem pliki do redakcji Portala. To były
czasy kiedy grałem w Neuroshimę. Potem grać przestałem, więc tak zwane
natchnienie uleciało. Potem pisałem jeszcze na neuroshimowego bloga. A potem
nie.
Ostatnio ukazał się #47 numer tego pisma. Znalazły się tam krótkie teksty wysłane na konkurs do dodatku Nowy
Jork. Teksty nie wygrały bo inne były lepsze. Zostały jednak opublikowane bo
nie były najgorsze. To cieszy. Każda publikacja jest dla mnie taką uśmiechnięta
buzią w dzienniczku. Znak, że wśród tych kilkudziesięciu tekstów nadsyłanych z różnych
okazji (i bez nich) do redakcji, ludzie za to odpowiedzialni wybrali akurat mój
za „godny” umieszczenia w piśmie. Fajnie.
Tak samo fajnie czułem się kiedy wygrywałem kolejne rundy
Neuromachii. Do tej pory chyba największego i najdłuższego konkursu na
Neuroshimowe teksty. Konkurs może się pochwalić między innymi Bartoshem, który
zaszalał wtedy że hej, i wciąż mu nie przeszło. Produkuje teksty do NS jak
szalony i nie ma sobie równych w fandomie (ja mu równych nie znam). Na jego teksty
natkniecie się właściwie wszędzie gdzie pojawia się NS, ale jeśli chcecie przejrzeć
jego zebrane (choć nie wszystkie!) prace zajrzyjcie na Bar pod Martwym Mutkiem

Do Neuroshimy od zawsze pisało mi się fajnie. Zawsze
związane było to jednak z graniem w NS, mniej lub bardziej regularnie. Teraz
już nie gram. W związku z tym też nie piszę. To działanie granie=pisanie nigdy
nie udało się zapisać inaczej.
Dodam, że takie wprawianie się w drobnych tekstach to świetny trening dla osób, którym marzy się wydanie książki. Pozwala nabrać doświadczenia poprzez konfrontacje własnych zdolności i poglądów z brutalnym światem. Wtedy dojrzewa zarówno styl, jak i osobowość. Wyrabiamy sobie do tego nazwisko, co w świecie komercji jest równie ważne, co nasze umiejętności literackie.
OdpowiedzUsuńPolecam zacząć wcześnie: młodym więcej się wybacza ;)
Heyah.
OdpowiedzUsuńJakoś umknął mi ten wpis, a tu w treści koledze Tripowi na wspomnienia się zebrało. Jak tylko pomyślę o Neuromachachii to mi sie łezka w oku kręci. Kilka miesięcy wytężonego boju na słowo pisane, niecierpliwe wizyty na Moorholdzie w oczekiwaniu na oceny szcownego jury - to dopiero były emocje. Na koniec ten mega epicki finał i zasłużona wygrana imć Tripa. Szkoda że projekt umarł. Może w przyszłości jakiś nekromanta zechce wskrzesić ten zacny konkurs.
Dziękuję za słowa uznania i reklamę. Cieszę się że ponownie widze Twoje teksty w Gwiezdnym. Neuroshimowe Pozdowienia
Hej, dzięki. Zawsze śledzę twoje Barowe Dostawy - super że cały czas działasz tak intensywnie, a właściwie coraz intensywniej. Tośmy se pokadzili ;) pozdro
OdpowiedzUsuń